Recenzja filmu

Oburzeni (2012)
Tony Gatlif

Jeśli dziś kryzys, jesteśmy w Grecji

"Oburzeni" to kino szybkiego reagowania z całym dobrodziejstwem inwentarza – wrażeniowe, skrótowe, chropowate. I ślizgające się po powierzchni; w zapędzie chwytania życia na gorąco
Tony Gatlif, jak zwykle z uchem przy matce-ziemi, wsłuchał się tym razem w puls codzienności. Narody powstały, grunt zadrżał w gorączkowym rytmie protestu, filmowiec włączył więc kamerę. "Oburzeni" dokumentują – i częściowo fabularyzują - falę protestów, jaka przetoczyła się ostatnio przez Europę. W drogę, kto gotów na podróż do ognisk zapalnych współczesności!

Naszym przewodnikiem na tej rewolucyjnej wycieczce jest młoda Afrykanka Betty, która opuściła ojczyznę w pogoni za lepszym życiem w Europie. Zamiast złotych gór czeka ją jednak tułaczka wyrzutka. Dla bezosobowych instytucji z wyśnionego świata pozostanie ona tylko Nielegalnym Człowiekiem – bez dokumentów, bez pracy, bez przyszłości. Co zrobi, gdy powrót do domu nie wchodzi w grę, a drzwi do nowego życia zatrzaśnięto? Cóż, przynajmniej nie jest sama. Gdziekolwiek rzuci ją los, ulice pełne będą bratnich dusz, dających upust swojej frustracji.

"Oburzeni" to kino szybkiego reagowania z całym dobrodziejstwem inwentarza – wrażeniowe, skrótowe, chropowate. I ślizgające się po powierzchni; w zapędzie chwytania życia na gorąco niebezpiecznie bliskie retoryki (ale nie estetyki) newsów telewizyjnych. Forma jest zdecydowanie filmowa: żywa, z rozedrganymi kadrami pulsującymi kolorem i dźwiękiem. Jednak w swej hałaśliwości dokument nie przekazuje wiele ponad to, co znamy z relacji w "Wiadomościach" czy "Faktach". Wychodzi na to, że Oburzeni są po prostu bardzo... oburzeni. Gatlif, reżyser emocji, wrażenia, rytmu, próbuje co prawda werbalizować i wylicza idee kierujące protestującymi, ale wypełniające ekran rewolucyjne cytaty z książki Stéphane'a Hessela są tylko wyrwanymi z kontekstu hasłami, kolorowym graffiti maźniętym na ścianie ekranu kinowego. Nie sposób się z tymi sentencjami nie zgodzić, ale trudno też wyciągać z nich głębsze wnioski. Zwłaszcza że obraz nachalnie powiela słowa filozofa (anegdotę o uosabiającym zły rodzaj wolności lisie ilustruje na przykład scena z lisem wpadającym do kurnika).

Najsłabiej wypada jednak wątek fabularny. Gatlif, sam doświadczony przez życie, sympatyzuje z wykorzenionymi i buntownikami. Skłaniając nas do patrzenia oczami outsidera, uczy świeżego spojrzenia na hierarchie uznawane dotychczas za oczywiste. Ale nawlekając sceny dokumentalnej rejestracji na nitkę inscenizowanej fabuły, reżyser uderza w fałszywą nutę. Postać Betty, zamiast przybliżać nam wydarzenia, w jakich sama bierze udział, paradoksalnie dystansuje od nich. W jej podróży przez Francję, Hiszpanię, Grecję czuć raczej scenariuszowy przymus niż wewnętrzną potrzebę. Dlatego najlepiej wypadają momenty, w których Gatlif zawierza po prostu rytmowi wydarzeń. To właśnie sekwencje prostej dokumentalnej obserwacji, pulsujące dźwiękami bębnów i gitary przemawiają uniwersalnym językiem. To tam poczujemy ducha Oburzonych, a nie w silących się na metaforę poetyckich obrazach. Wzbierająca fala puszek i pomarańczy, które toczą się ulicami, symbolizuje rewolucję, jak topniejąca rzeka w "Matce" Pudowkina. Co ponad 80 lat temu było trafne, dziś jednak ociera się o kicz.

Spośród symboli proponowanych przez Gatlifa nośny jest tylko ten, w którym autor wyrzeka się pokazywania jakiegokolwiek bohatera. Widzimy szeregi pustych posłań, namiotów, materacy rozłożonych gdzieś w ulicznych zaułkach. Zamiast ich właścicieli na ekranie pojawiają się tylko kolejne imiona. Personalizując tę nieobecność, reżyser trafia wreszcie w sedno ruchu Oburzonych. Nie było ich dotychczas, bo byli niewidoczni. Teraz też ich nie ma, bo wyszli się pokazać.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones